Amerykański Departament Homeland Security 21 marca ogłosił wprowadzenie zakazu wnoszenia urządzeń elektronicznych na pokłady samolotów w rejsach do USA. Przepisy wejdą w życie 25 marca i mają działać co najmniej do 14 października 2017 roku. Dotyczą wybranych przewoźników i lotnisk, z których lub przez które odbywa się podróż.

W tym poście omówię:

  1. Na czym polega zakaz i jak wpłynie na pasażerów.
  2. Jakie linie i lotniska są objęte zakazem?
  3. Czy chodzi tylko o bezpieczeństwo?
  4. Które linie najbardziej dotknie zakaz i ich pierwsze reakcje?

Na czym polega zakaz i jak wpłynie na pasażerów

Przepisy przygotowane przez Departament Homeland Security zakazują wnoszenia przez pasażerów urządzeń elektronicznych na pokłady samolotów. Jedynymi dopuszczalnymi urządzeniami są smartfony i urządzenia ich wielkości (chociaż to nie jest do końca precyzyjne). Pozostałe przedmioty muszą lecieć w bagażu rejestrowym w luku bagażowym, a to oznacza że jako pasażerowie nie mamy do nich dostępu w trakcie całego rejsu ale również w trakcie przesiadek czy oczekiwania na lotnisku.

Na liście urządzeń objętych zakazem znajdują się:

  • Laptopy
  • Tablety
  • E-Czytniki
  • Odtwarzacze DVD
  • Przenośne skanery i drukarki
  • Konsole do gier większe od smartfonów
  • Kamery

Wszystkie wymienione powyżej przedmioty pasażerowie powinni wkładać do bagażu rejestrowego i oddawać w trakcie check-in. Linie pracują nad ułatwieniami dla pasażerów w tym zakresie, pierwszą propozycję ma linia Emirates (szczegóły poniżej).

Mimo rozbudowanych systemów rozrywki pokładowej zakaz jest uciążliwy dla pasażerów. Podróż do USA z krajów z listy trwa co najmniej 8-10 godzin i w tym czasie podróżni są odcięci od swoich urządzeń. Jest to szczególny cios dla pasażerów biznesowych, którzy takie loty wykorzystują zazwyczaj do pracy, a tutaj zostają pozbawieni narzędzi. Na pewno rodziny podróżujące z dziećmi przyzwyczajonymi np. do swoich bajek i czytników DVD również negatywnie odczują nowe przepisy. Tym bardziej, że obejmują one też czas tranzytu, kiedy pasażerowie nie mają dostępu do swoich urządzeń, a czas spędzają na lotnisku.




Są trasy, na których dość łatwo jest znaleźć alternatywne połączenie (mowa o trasach z jedną przesiadką). Nie będzie ono dłuższe i może być w podobnej cenie. Różnica zazwyczaj ogranicza się do momentu przesiadki, tj. czy mamy krótki odcinek i potem długi, czy transfer mniej więcej w połowie. Wielu pasażerów preferuje tą pierwszą opcję, którą oferowały głównie linie objęte zakazem. Wtedy łatwiej o odpoczynek czy długi sen. W przypadku dwóch odcinków o podobnej długości pospać można 4-6h w najlepszym wypadku.

źródło: Bloomberg.com

Są też miejsca, z których nie ma dobrej alternatywy. Poniżej przykład przelotu z Karaczi (największe miasto w Pakistanie). Przelot wydłuży się z 16h do 22h co jest  już dużą różnic a. Takich tras zapewne jest więcej. Można założyć, że jeżeli zakaz będzie rozszerzany na dłuższy okres to przewoźnicy, których nie dotyczy poprawią swoje połączenia. Na pewno nie będzie to jednak dotyczyć wszystkich tras.

źródło: Bloomberg.com

Niestety zakaz nie pozostanie bez wpływu na ceny biletów. Prawdopodobnie przewoźnicy, których dotyczy będą je obniżać, przynajmniej w promocjach a pozostali wręcz przeciwnie. To może być szczególnie bolesne dla podróżujących w celach wypoczynkowych, którzy często rezygnowali do tej pory z droższych połączeń bezpośrednich, na rzecz tańszych z przesiadką w Istambule lub na Bliskim Wschodzie. Jeśli nie chcą się rozstawać ze swoimi urządzeniami na tyle godzin, będą musieli płacić więcej. Poniżej kilka przykładów

źródło: Bloomberg.com

Jakie linie i lotniska są objęte zakazem?

Zakaz dotyczy tylko wybranych lotnisk, linii lotniczych i połączeń. Poniżej pełna lista z istotnym zastrzeżeniem, że zakaz dotyczy również rejsów tranzytowych. To znaczy, że lecąc z kraju nie objętego zakazem przez którekolwiek z lotnisk wymienionych poniżej do USA, musimy się podporządkować restrykcjom.

Lista lotnisk:

  • Kair (Egipt)
  • Dubai i Abu Dhabi (Zjednoczone Emiraty Arabskie)
  • Istambuł (Turcja)
  • Doha (Qatar)
  • Amman (Jordania)
  • Kuwejt
  • Casablanca (Maroko)
  • Jeddah i Rijad (Arabia Saudyjska)

Zakaz obejmuje lotniska w danej aglomeracji z bezpośrednimi połączeniami do USA wykonywanymi przez poniższych przewoźników:

  • EgyptAir;
  • Emirates Airline;
  • Etihad Airways;
  • Kuwait Airways;
  • Qatar Airways;
  • Royal Air Maroc;
  • Royal Jordanian Airlines;
  • Saudi Arabian Airlines;
  • Turkish Airlines.

Link do oficjalnej decyzji (Fact Sheet): https://www.dhs.gov/news/2017/03/21/fact-sheet-aviation-security-enhancements-select-last-point-departure-airports

Link do Q&A: https://www.dhs.gov/news/2017/03/21/qa-aviation-security-enhancements-select-last-point-departure-airports-commercial




Czy chodzi tylko o bezpieczeństwo?

Tutaj jest najwięcej wątpliwości. Szeroko omawiane są komentarze dotyczące tego, że niektóre urządzenia w luku bagażowym mogą być bardziej niebezpieczne niż na pokładzie, gdzie w razie ich samozapłonu jest możliwość reakcji. Drugim tematem jest dobór linii, lotnisk i sam sposób wprowadzenia zakazu. Dodatkowe znaki zapytania dodał jeszcze bliźniaczy zakaz wprowadzony przez rząd brytyjski.

Patrząc na listę przewoźników i lotnisk widać elementy tego co było w pierwszym zakazie podróży dla przedstawicieli krajów Muzułmańskich uzupełnione o nowe kraje (np. Emiraty Arabskie czy Turcja). Trudno mi uwierzyć, że to przypadek. Wielka trójka amerykańskich przewoźników (Delta Airlines, United Airlines i American Airlines) od początku kadencji Prezydenta Donalda Trumpa ponownie forsuje pomysł blokowania rozwoju przewoźników z Bliskiego Wschodu w USA. Temat był wielokrotnie poruszany w mediach i był jednym z głównych punktów spotkania branży lotniczej z prezydentem. Trudno uwierzyć, że przypadkiem na liście linii i lotnisk objętych zakazem, znajdują się wszystkie linie, o których powstrzymanie wnosili amerykańscy przewoźnicy. Tym bardziej, że pierwsze restrykcje dotyczące podróży do USA nie obejmowały obywateli tych krajów (ale też miały negatywny wpływ na sprzedaż biletów). Wygląda więc na to, że pod pretekstem ochrony bezpieczeństwa, amerykańska administracja zablokowała rozwój Emirates, Etihad i Qatar. Tych trzech przewoźników CEO United Airlines nazwał machinami marketingowymi, które nie powinny być nazywane liniami lotniczymi, bo za dopłaty rządowe mają jedno zadanie – reklamować swoje kraje.

To nie jedyne kontrowersje. Tego samego dnia co USA podobny zakaz wprowadził rząd Wielkiej Brytanii. Wszystko jest prawie tak samo, ale „prawie” robi wielką różnicę. Na liście brytyjskiej nie ma przewoźników znad zatoki (Emirates, Etihad i Qatar). Lista przewoźników jest dłuższa, bo są inni którzy latają na Wyspy a nie latają do USA. Jednak bardzo zastanawiająca jest różna ocena akurat tych trzech linii pod kątem bezpieczeństwa. Tutaj też jest jednak drugie dno. Qatar Airways jest znaczącym akcjonariusze IAG (International Airline Group), właściciela British Airways. Poniżej lista przewoźników z obu zakazów:

źródło: CNN Money

Umieszczenie linii Etihad i lotniska w Abu Dhabi dziwi również dlatego, że znajduje się tam amerykański tzw. Pre-Clearance, tj. amerykańscy pracownicy dokonują odpraw imigracyjno-celnych już Abu Dhabi. Wygląda jakby przypadkiem amerykańska administracja przyznała, że nie wierzy w skuteczność własnych służb.

Dużo przypadków i zbiegów okoliczności. Najgorsze wydaje się jednak to, że w pewnym stopniu ośmiesza to cały temat bezpieczeństwa podróży. Może się okazać, że pewne restrykcje są/były uzasadnione, ale sposób i zakres ich działania rodzi wiele wątpliwości.

Które linie najbardziej dotknie zakaz i ich pierwsze reakcje?

Pierwsze analizy wskazują, że trzy linie znad zatoki oraz Turkish Airlines stracą na zakazie najwięcej. Jednym z kierunków, który może zostać mocno dotknięty są Indie, które łączą z USA silne powiązania w branży technologicznej. Popyt jest tak duży, że połączenia bezpośrednie oferowane m.in. przez amerykańskie linie są niewystarczające. Pojawiają się też pierwsze dane dotyczące skali zakazu, ma on dziennie dotknąć nawet 18 tysięcy pasażerów.

O tym kto najbardziej ucierpi na zakazie może świadczyć też szybkość reakcji. Prym wiedzie Emirates, które w dniu publikacji restrykcji wypuściło film reklamowy, mówiący o tym, że laptop nie jest potrzebny bo system rozrywki pokładowej wystarczy. Świetnie przemyślany klip zawiera wcześniej wykorzystane w reklamach fragmenty z odpowiednio uzupełnioną treścią. Bohaterką jest oczywiście jedna z twarzy Emirates czyli Jennifer Aniston:

Emirates skupiły się jednak nie tylko na marketingu, ale i na rzeczywistym rozwiązaniu. Jako pierwsze wprowadziły ułatwienia dla pasażerów. Podróżni nie muszą oddawać swojego sprzętu do bagażu rejestrowego, nie muszą tego robić ani w Dubaju ani na żadnym lotnisku z którego dolatują do Dubaju na rejs tranzytowy do USA. Sprzęt oddają dopiero w trakcie boardingu w gate, gdzie zostaje on specjalnie zapakowany do osobnego kontenera i zwrócony zaraz po wylądowaniu.

Szczegóły dotyczące tego rozwiązania (i zdjęcia!) oraz reakcji innych linii w kolejnym poście. Jest tego sporo i każdy ma swój pomysł, więc w jednym wpisie nie dałbym rady tego wszystkie zebrać.

Niektórzy podchodzą do sprawy z dystansem jak linie Royal Jordanian:

A na koniec przykład sprytnego wykorzystania zakazu przez linie, których nie dotyczy. Narodowy przewoźnik z Pakistanu reklamuje się zachęcając do podróży na jego pokładach, bo zakaz go nie obejmuje. Sąsiedni przewoźnik Air India chwali się oczekiwanym wzrostem przychodów, bo restrykcje dotkną konkurentów.

A co Wy sądzicie o działaniu Administracji USA? Czy Electronics Ban ma sens? Czy chodzi o bezpieczeństwo? Czy wpłynie na Wasz wybór linii lotniczej? Zachęcam do komentowania i dzielenia się swoim punktem widzenia

Share: