Tak się układają te długie weekendy, że znowu podwójne wydanie podsumowujące tygodnie 32. i 33. Wakacje niebawem się kończą i wszystko wróci do wtorkowej normy. Dzisiaj o prawdopodobnym końcu Air Berlin, arcyciekawym porcie lotniczym w Radomiu, nowych połączeniach do USA i nowych brandach lotniczych. Zapraszam do lektury!

Air Berlin ogłasza niewypłacalność – co to dla nas znaczy?link

Drugi największy niemiecki przewoźnik lotniczy ogłosił niewypłacalność. Otrzymał 150 milionów Euro wsparcia od rządu, żeby kontynuować operacje bez zakłóceń. W ciągu najbliższych trzech miesięcy, bo na tyle starczy pożyczki, ma się zadecydować jego przyszłość. Wszystko wskazuje na likwidację, chociaż trudno powiedzieć w jakiej formie. Dzisiaj wiadomo, że nad przejęciem części aktywów pracuje Lufthansa. To dość kontrowersyjny proces, bo wygląda że rząd dał pieniądze, aby Lufthansa mogła spokojnie przeanalizować i wybrać co chce przejąć i ratować. Takie działanie od razu oprotestował Ryanair. W tym przypadku trudno odmówić im przynajmniej trochę racji.

Warto też przypomnieć, że Ryanair protestuje w Komisji Europejskiej przeciwko udzielaniu pomocy publicznej któremukolwiek przewoźnikowi. Irlandczycy protestowali też przeciwko wsparciu dla LOT, co ciekawe robiła to też Lufthansa (chociaż nie bezpośrednio). To tak jakby ktoś miał wątpliwości na temat „przyjaźni” w ramach Star Alliance.

źródło: airberlin.com

Co więc może się wydarzyć? Bardzo prawdopodobne, że Lufthansa przejmie w formie wet-lease samoloty i załogi Air Berlin i w ten sposób obsłuży przynajmniej część tras przewoźnika. Można zakładać że samoloty z rodziny Airbus A320 przejdą do Eurowings, a większe A330 do Lufthansy. W ten sposób niemiecki przewoźnik będzie się starał przejąć jak największą część rynku i zablokować wejście w miejsce Air Berlin kogoś innego. Zapewne i tak wiele tras skopiuje Ryanair i easyJet. Na połączenia długodystansowe może wejść Norwegian. Nie ulega jednak wątpliwości, że Berlin przestanie być HUBem z przewoźnikiem bazowym. Lufthansa nie stworzy trzeciej bazy.

Dla Polskich pasażerów są w zasadzie dwie ważne informacje. Po pierwsze znikną połączenia z Warszawy, Gdańska i Krakowa do Berlina. Na pierwsze zapewne wejdzie LOT, na pozostałe może Ryanair. Po drugie dla latających do USA i szukających bardzo tanich, wręcz dumpingowych cen zniknie możliwość rejsów z przesiadką z Krakowa przez Berlin do Chicago lub Los Angeles. Do tej pory berlińska linia bardzo agresywnie podcinała ceny LOTu.

American Airlines uruchamiają połączenia do Pragi i Budapesztulink

To musiało kiedyś nastąpić. Centralna i Wschodnia Europa poza Warszawa i Wiedniem nie miała bezpośrednich połączeń z USA. Od przyszłego roku połączenia z Budapesztu uruchomi LOT, a teraz dojdą do tego rejsy American Airlines.

Zarówno z Pragi jak i z Budapesztu amerykańska linia poleci do Filadelfii, czyli jednej ze swoich baz. Połączenie jest zbudowane wyraźnie pod dalsze tranzyty w USA. Będzie obsługiwane codziennie przez Boeingi 767-300ER z 209 miejscami na pokładzie. Klasa biznes będzie liczyła 18 miejsc w bardzo wygodnej konfiguracji 1-2-1, poza tym 21 foteli ekonomicznych extra, czyli z większym odstępem na nogi i reszta zwykła ekonomia. Trasy będą sezonowe od 4 maja do 27 października.

Czy to będzie duża konkurencja dla LOT? I tak i nie. Z jednej strony pasażerowie z Budapesztu i Pragi zamiast latać LOTem bezpośrednio lub z przesiadką w Warszawie mogą polecieć American z przesiadką z Filadelfii. Z drugiej jednak przesiadanie się w USA jest koszmarne, szczególnie jeśli ktoś leci z dziećmi. A terminy lotów pokazują, że Amerykanie koncentrują się na dużym ruchu prywatnym w wakacje. Z trzeciej strony w lotnictwie zwiększona podaż miejsc w wielu przypadkach prowadzi do wzrostu popytu. To jest szansa dla LOT, bo dla przeciętnego Amerykanina LOT, Budapeszt, Praga i CEE to pojęcia słabo znane. Uruchomienie połączenia przez giganta z USA może pomóc zbudować ich świadomość jako destynacji dla klientów zza oceanu. A to oznacza, że w przyszłości część z nich może tutaj przylecieć LOTem.

Radom – wywiad kuriozumlink

To jest wywiad, który trudno komentować. W zasadzie komentuje się sam, dlatego warto przytoczyć kilka ważnych zdań z tej rozmowy. Na początek wyzwania. Zdaniem Pani Prezes portu lotniczego Radom jest nim samo prowadzenie takiej działalności. No to może spróbujmy z inwestycjami. Pani Prezes słusznie zauważyła, że terminal ma przepustowość około 500 tysięcy pasażerów i wystarczy na wiele lat. Na szczęście teraz o Radomiu mówi się już pozytywnie co ma pomóc zdobyć tychże pasażerów. Nowe połączenia? Zależą od Miasta, ale port chce budować siatkę połączeń. No i na koniec niewątpliwy sukces – Port w Radomiu nie jest już najmniejszy w Polsce.

Domyślam się, że ten wywiad był autoryzowany. Chociaż wolałbym usłyszeć że nie. Bo pokazuje kompletny brak rozumienia branży lotniczej, czego najlepszym dowodem jest stwierdzenie, że port buduje siatkę połączeń. Myśląc w ten sposób z jednym trzeba się zgodzić te 500 tysięcy przepustowości starczy na wiele, wiele lat.

To też pokazuje, że zamykanie Radomia lub Łodzi trudno uznać za argumenty przeciwko budowie CPL/CPK. Te porty po prostu nie działają i ich zamknięcie nie wpłynie w ogóle na rynek lotniczy w Polsce. Czy nie mają zupełnie potencjału? Zapewne mają, ale muszą jasno zdefiniować swoją role na 5-10 lat do przodu i ona musi mieć coś wspólnego z tym co się dzieje w branży lotniczej.

Jedna linia – wiele brandów? link

Być może mamy do czynienia z nowym zjawiskiem i trendem w lotnictwie. Eksperci lotniczy i komentatorzy skupiają się na tym czy nowo powstałe linie i projekty mają szansę powodzenia, a tymczasem ucieka im szerszy kontekst rynkowy. Najpierw grupa IAG (właściciel m.in. British Airways) stworzyła linię level, a teraz Air France uruchamia Joon. Niby nic nadzwyczajnego kolejna odsłona niskokosztowego przewoźnika w dużej rodzinie tradycyjnych. W tym jednak wypadku mamy bardziej samo opakowanie niż nową linię. Oba przykłady opierają się prawie całkowicie na zasobach spółek z grupy (odpowiedni Iberia i Air France) przebudowanych w nowy produkt z nową marką. Adresatem obu tych produktów są młodzi klienci, szczególnie Joon akcentuje, że chce być linią dla tzw. Millennialsów. Ma w tym pomóc szereg elementów sprzedażowo-marketingowym. Na przykład prawie całkowite skupienie na sprzedaży przez aplikację, stronę internetową i social media. Do tego nietypowo luźny strój załóg pokładowych włączając w to trampki.

źródło: Level

Eksperci mówią, że to się nie uda bo trampki trampkami, ale baza kosztowa pozostaje od dużej linii i to nie pozwoli na zaoferowanie niskich cen. A takich oczekują młodzi klienci. Ja sam mam podobny pogląd, szczególnie jeśli chodzi o Joon. Air France raczej słynie z wysokich kosztów bazowych a do tego linia ma operować z drogich lotnisk. Level oparty na Iberii póki co radzi sobie całkiem dobrze, zamówił nowe samoloty, otwiera nowe połączenia. Może okazać się jednak, że Millennialsi oczekują przede wszystkim produktu dostosowanego do ich potrzeb, w tym przede wszystkim pod kątem języka i kanałów komunikacji. A cenę przełkną oczywiście odpowiednio zapakowaną w coś typu linia niskokosztowa z każdym elementem osobno płatnym. Przecież ani Iphony ani Macbooki nie należą do tanich w swoich kategoriach produktowych.

O kanapkach i lotniskach regionalnych były Prezes LOT link

To bardzo ciekawy wywiad, bo jest w nim dużo wątków do tej pory nieobecnych. Szczególnie dotyczących przedziwnych reakcji pasażerów na przykład na kanapki i ich redukcję. Ja ten temat szczególnie lubię, bo prowadziłem projekt wycofania darmowych posiłków z klasy ekonomicznej w LOT. I nadal uważam, że to była bardzo dobra decyzja.

Poza tym interesujący jest temat lotnisk regionalnych, ich funkcji i podejścia do LOT. Obecny Prezes Kenya Airways zwraca uwagę na wypowiedzi zarządzających tymi portami wskazującymi na ogromny potencjał i ruch, którego najczęściej zły LOT nie chce zagospodarować. Jakimś przypadkiem nikt inny również go nie dostrzega. A potem port triumfalnie ogłasza, że ciężko pracował i teraz jest połączenie. Otóż ciężko pracował nad znalezieniem środków na dopłaty i zrobieniem tego w nietransparentnym procesie. Mimo że są możliwości realizacji otwartych postępowań, ale wtedy będzie widać ile port dopłaca.

Share: